Kilku nawywijało, reszcie zabierają prawa jazdy

0 794

Właśnie oglądałem program informacyjny i ze zdumieniem wysłuchałem historii, jak zabrano kierowcy prawo jazdy za spowodowanie w sumie niegroźnej kolizji. Wcześniej czytałem w jednym z serwisów, jak to policja bije rekordy w zatrzymaniach uprawnień do kierowania pojazdami, o czym piszą tu: http://wyborcza.pl, czy tu: http://m.dziennik.pl.

„Kodeks wykroczeń przewiduje, że za „rażące łamanie przepisów ruchu drogowego” policja może zatrzymać prawo jazdy i wystąpić do sądu z wnioskiem o ukaranie kierowcy zakazem prowadzenia pojazdu. W 2012 r. skorzystała z tej możliwości 727 razy, rok później 768 razy. Jednak od początku roku funkcjonariusze odebrali już ok. 900 dokumentów, z tego tylko w kwietniu, m.in. podczas wypraw na święta i majówkę – 541.”

Świetnie, będzie bezpieczniej, tylko dlaczego odnoszę wrażenie, że teraz Pan policjant stał się Panem i władcą, który będzie decydował o mojej, Twojej, naszej, najbliższej przyszłości np. zawodowej. Wielu z nas wykonuje prace, gdzie sprawne przemieszczanie się za pomocą własnego, czy służbowego samochodu jest niezbędne. Chwila nieuwagi, przekroczona prędkość, kontrola policyjna, zły humor funkcjonariusza plus chęć poprawienia statystyk i już przesiadasz się do komunikacji miejskiej.

Rażące łamanie przepisów ruchu drogowego
Ja rozumiem te wszystkie argumenty, że bezpieczeństwo na drodze jest najważniejsze, a szaleńców za kółkiem, trzeba jakoś powstrzymać. Myślę jednak, że szaleniec, któremu zabierze się prawo jazdy, nic z tego sobie nie robi i dalej jeździ. Przykład na tę tezę był ostatnio bardzo głośny i przemknął przez ulice Warszawy w białym BMW. Natomiast zwykły, odpowiedzialny kierowca, któremu przydarzyło się złamać przepis, pozbawiony prawa jazdy, w poczuciu odpowiedzialności nie wsiądzie za kierownicę i tym samym może być pozbawiony narzędzia do zarabiania pieniędzy. O wszystkim zadecyduje na miejscu policjant, który jest przecież zwykłym człowiekiem i może ulec chwilowym emocjom.

Czarna skrzynka BlackVue DR380G

Jakieś 1,5 roku temu założyłem w swoim samochodzie wideorejestrator, aby w razie (odpukać) kolizji było jasne kogo wina. Na szczęście, jeszcze nie musiałem korzystać z materiałów, które zarejestrował. Dziś myślę sobie, że bardziej prawdopodobne może być to, iż wykorzystam go do pokazania Panu z drogówki, że niczego takiego strasznego na drodze nie zrobiłem. Życie nie raz pokazało, że jak kamera nagrywa, to wszyscy zachowujemy się bardziej racjonalnie, a to może uchronić nas przed impulsywnym podejmowaniem decyzji o zatrzymaniu prawa jazdy. Zainteresowanych kamerami samochodowymi odsyłam na strony naszego sklepu online do kategorii Rejestratory trasy DVR, gdzie znaleźć można spory wachlarz ciekawych urządzeń.

Wasze Komentarze

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

W celu zapewnienia optymalnego funkcjonowania witryny, strona używa plików Cookies OK Czytaj więcej