Jak uniknąć mandatu? Porady Hadronu w AutoŚwiecie
Jak uniknąć mandatu?
To pytanie zadają sobie kierowcy na całym świecie. Oczywiście najprościej jest jeździć przepisowo, chociaż i to nie zawsze jest panaceum na wszelkie zdarzenia drogowe. Hadron radzi w tygodniku AutoŚwiat nr 17/2015, jak można sobie pomóc w uniknięciu drogowych pułapek. Bo w końcu nie tylko fotoradary na nas polują 😉 A do najważniejszych urządzeń, które stosują kierowcy, aby obniżyć ryzyko otrzymania mandatu należą:
- nawigacje (wyposażone w bazę fotoradarów i podobnych zagrożeń),
- CB radia (wciąż popularne, szczególnie teraz w dobie miniaturyzacji),
- antyradary (dla bardziej zaawansowanych kierowców, świadomych zalet i wad wykrywaczy),
- DVRy (czyli kamery samochodowe, które mogą być naszym świadkiem na drodze).
Nawigacje
Jak działają? Dzięki wbudowanemu GPS-owi urządzenie zna dokładnie koordynaty swego położenia. Informacje o zagrożeniach, takich jak możliwe kontrole drogowe, utrudnienia w ruchu, fotoradary, etc. pochodzą z baz danych wgranych wraz z oprogramowaniem nawigacyjnym (tzw. punkty POI). Największą zaletą nawigacji jest sama nawigacja, a dodatek w postaci ostrzeżeń to dodatkowy atut. Przy tym stosunek ceny do funkcjonalności jest bardzo dobry i zakup nawigacji na pewno się opłaci. Wadą jest zaś nie zawsze aktualna baza danych zagrożeń i brak informacji przesyłanych online.
CB radia
Niedawno pisaliśmy o renesansie, jaki przeżywają CB radia. Pierwszy raz przy okazji niskoprofilowych anten i miniaturowego CB radia MERX MK3 MINI, a drugi raz po prezentacji mini CB radia Midland M Zero oraz Albrecht AE-6110. Daleko posunięta miniaturyzacja sprzyja radiotelefonom, gdyż nie mamy obaw, ze nawet w małym aucie szpetna skrzynka z kilkoma pokrętłami będzie psuć wygląd wnętrza. Obecne CB radia mieszczą się w dłoni, są wąskie, krótkie i właściwie wepchnąć je można dosłownie gdziekolwiek. Zalety? Oczywiście bezpośredni kontakt z drugim człowiekiem i szybka wymiana informacji o ew. zagrożeniach na drodze. W tym o niezapowiedzianych kontrolach prędkości. Ale poza niemiłymi akcentami można też chwilę pogadać i np. dowiedzieć się o fajnej karczmie na drodze naszego przejazdu. Do największych wad korzystania z CB radia należy niska kultura osobista wielu użytkowników pasma citizen band. Niestety zdarza się, że przez głośniki poleci trochę mięsa.
Legalne antyradary
Czy antyradar może być legalny? Owszem. Do takich urządzeń należy choćby rodzimy asystent kierowcy Yanosik, czy francuski Coyote. A jak to możliwe, że są legalne? Nie mają wbudowanego radaru, ani zagłuszacza. Korzystają natomiast z GPSu (podobnie, jak nawigacje) i rozpoznają swoją lokalizację. Porównując ją z wgraną do pamięci bazą punktów POI przekazują informacje np. o fotoradarach. Dodatkowo legalne antyradary korzystają z baz danych znajdujących się na serwerach dostawcy usługi albo ze zgłoszeń samych użytkowników (dane zaciągane są z chmury). Gdy użytkownik zauważy np. patrol drogowy, klika stosowny przycisk, informacja o zagrożeniu trafia do chmury, jest obrabiana i rozsyłana do innych użytkowników znajdujących się w pobliżu owego miejsca. Dzięki takim komunikatorom społecznościowym informacje mamy z pierwszej ręki i to w czasie rzeczywistym. Wadą jest zaś abonament za usługi przesyłania danych z chmury.
Antyradary społecznościowe
Są kolejną wariacją nt. antyradarów. Tym razem są jednak tylko „częściowo legalne”, bowiem pomimo korzystania z informacji od innych użytkowników (z chmury) posiadają wbudowany radar. Ciekawym rozwiązaniem jest antyradar na smartphone’a Cobra iRadar (w wersji na iOSa i Androida). Moduł radaru montujemy pod maską (jest niewidoczny), zaś wyświetlacz i dane z antyradaru, jak i informacje społecznościowe z chmury mamy wyświetlane na ekranie telefonu. Dzięki takiemu rozwiązaniu cały nasz zestaw jest dyskretny i niewidoczny, co zmniejsza ryzyko wykrycia przez policję i nałożenia dodatkowego mandatu. Wada to oczywiście konieczność wykorzystywania smartphone’a, ale z taką niedogodnością da się przeżyć 😉
Antyradary i jammery
Te urządzenia są dla kierowców, którzy doskonale znają zalety i wady takiego sprzętu. Dobrej klasy antyradar w połączeniu z jammerem laserowym (zagłusza pracę lidarów – laserowych mierników prędkości) stanowią niesamowicie skuteczną broń defensywną zmniejszając ryzyko otrzymania mandatu do minimum. Obecne antyradary wykrywają fotoradary we wszelkich możliwych pasmach, wykrywają lidary, kamery na światłach, bramki odcinkowego pomiaru prędkości, pętle indukcyjne i do niedawna niewykrywalne fotoradary Multaradar CD (żółte maszty). Generują minimum fałszywek, mają olbrzymią ilość dodatków zwiększających komfort podróżowania. Mogą być rozdzielne (moduł pod maską, wyświetlacz w kokpicie), bądź gotowe do pracy po po wyjęciu z pudełka. Jammery z kolei zagłuszają pracę lidarów, co powoduje wyświetlenie się na lidarze błędu. Zagłuszacz informuje nas o zagrożeniu, przechodzi w stan uśpienia, a my mamy kłopot z głowy. A przy ew. kontroli jammer pokaże swoje drugie oblicze: będzie działał jak laserowy czujnik parkowania (w tym samym paśmie, co policyjne mierniki laserowe). Największą wadą takiego duetu jest jednak cena, która potrafi sięgnąć kilku tysięcy złotych.
Rejestratory samochodowe DVR
To nieco „inna bajka”. Bezpośrednio nie zakomunikują nam, że właśnie namierza nas fotoradar, czy policjant z lidarem. Nie dowiemy się też o żadnych innych zdarzeniach, czy zagrożeniach drogowych. Rejestratory samochodowe pełnią zgoła inną funkcję. Mogą bowiem być naszym świadkiem i dostarczyć dowodu, w postaci materiału filmowego, że nie popełniliśmy wykroczenia, o którym mówi pan z drogówki. Przydaje się w przypadku wymuszeń, przejazdu na czerwonym, czy przy wszelkiego rodzaju stłuczkach, gdzie nie ma winnego. Trzeba być jednak świadomym, że i nasze wykroczenia mogą zostać nagrane i wówczas możemy zostać ukarani mandatem, na podstawie naszego własnego filmu.
Co wybrać?
Redaktorzy tygodnika AutoŚwiat twierdzą, że nie ma idealnego rozwiązania. A co my proponujemy? Trudno odpowiedzieć jednoznacznie, trzeba najpierw zastanowić się nad ilością pokonywanych kilometrów (im więcej, tym prawdopodobieństwo wpadki większe) oraz odnieść się do posiadanego budżetu. Czasami warto dorzucić trochę grosza na coś sensowniejszego i zyskać na pewności, że mandatu nam nie wlepią. Warto też przekalkulować: jeśli jeden mandat za spore przekroczenie prędkości to 500 zł i 10 punktów, to za tę cenę można dostać dobrą nawigację lub średniej klasy antyradar, które choćby w minimalnym stopniu pomogą nam na drodze. Gdy autem jeżdżą np. dwie osoby, ryzyko zwiększa się o 100%. A gdy zdajemy sobie sprawę, że mamy ciężką nogę i mandaty na naszym koncie pojawiają się kilka razy w roku – tu można pomyśleć o zainwestowaniu w nieco lepszy sprzęt. Bywa, że zwróci się już po roku. oczywiście decyzja należy do Was. A tymczasem zapraszamy do lektury magazynu AutoŚwiat 17/2015!