Jazda samochodem jest coraz bardziej przerąbana
Płatne strefy parkowania, płatne autostrady, coraz większy tłok, korki, na ulicach i coraz większe w związku z tym ograniczenia. Wszytko to powoduje, że coraz paskudniej jest być kierowcą. Zresztą, za kawałek dojdzie jeszcze konieczność bezwzględnego zatrzymywania się przed przejściem dla pieszych nawet, jak pieszy dopiero dochodzi do przejścia lub zamyślony po prostu przed nim stoi.
Ostatnio da się zauważyć, że wszyscy przyklaskują temu pomysłowi (nota bene: w wielu krajach już tak jest), bo uchronimy zdrowie i życie wielu pieszych. Co za nonsens, przecież wariaci i piraci, którzy pasów na jezdni nie zauważają, od tego przepisu nie znikną. Przez jakiś niewielki procent tępych kierowców, którzy rozjechali na przejściu pieszego, nam wszystkim wprowadza się kolejny obowiązek, który może pozbawić resztek czujności, co bardziej roztargnionych pieszych i stać się furtką do wymuszeń. Oglądaliście te filmiki z Rosji?
Tam ludzie, właśnie na przejściach rzucają się pod co lepsze samochody, żeby wyłudzić odszkodowanie.
Teraz pieszy, którym ja też jestem, dochodząc do przejścia musi zachować minimum uwagi i rozejrzeć się, żeby bezpiecznie przejść przez jezdnię. Wystarczy postawić nogę na pasach, aby zgodnie z obecnymi przepisami spowodować zatrzymanie się pojazdów. Wydawałoby się, że to świetne rozwiązanie, którego nauczono mnie dawno temu, jak zdawałem na prawo jazdy. Obecnie, podchodząc do pasów mogę spokojnie zatrzymać się przed nimi. Zastanowić nad czym tylko mi się podoba, odebrać telefon i porozmawiać 'o dupie Maryny' ile tylko chcę, bez obawy, że wstrzymam ruch na ulicy.
Jak wejdą nowe przepisy, to może być dość „zabawnie”. Stanę sobie przy pasach i mogę być panem szosy, zadecydować, czy samochody będą jechać, czy nie. Dochodzę do przejścia, zaraz zaraz, czy ja wyłączyłem żelazko, kurde chyba nie, a jednak wyłączyłem, albo nie, albo tak ….. i nie wiem i stoję, a samochody zgodnie z nowymi planowanymi przepisami też powinny ze mną stać.
Niestety kierowcą też jestem i z tego punktu widzenia nowe przepisy, nad którymi się teraz dyskutuje, bardzo minie drażnią i nie podobają. Wielokrotnie jadąc samochodem, miałem sytuację z pieszym, który stoi przy pasach, jakiś taki …… nieobecny, zamyślony. Zanim namyślił się żeby przejść, to ja dawno przejechałem, jeszcze w lusterku wstecznym widzę, że stoi i myśli. Może zastanawia się, czy wyłączył żelazko i czy się nie wrócić
A ekologia, płynność ruchu? Wiem, że to trochę naciągane argumenty, ale jednak policzalne i słuszne. Każde zatrzymanie pojazdu i ponowne rozpędzenie to strata energii. A nagłe zatrzymanie spowodowane zbliżającym się do przejścia pieszym, również powoduje niemałe zagrożenie w ruchu ulicznym.
Oczywiście to nie jest tak, że nie chcę się zatrzymywać przed przejściem i puszczać pieszego. Wielokrotnie tak robię, zresztą, jak pisałem wcześniej, też jestem pieszym i wiem, jak bezpiecznie przejść przez pasy. Chodzi mi tylko o to, aby nie zdejmować całej odpowiedzialności z pieszych i nakładać ją na kierujących pojazdami.
A nie lepiej zadbać, aby każde przejście miało światła? Takie włączane przez pieszego, to chyba najbezpieczniejszy sposób na bezpieczeństwo. No ale jak zwykle łatwiej nam utrudnić życie i jazdę niż przeznaczyć podatek z akcyzy paliwowej na zrobienie porządnej infrastruktury drogowej.
Paweł Ślubowski