Antyradar Valentine One – opinia i relacja z trasy (Poznań – Mielno)

0 1 213

Wielkanoc to czas, który zwykle spędzamy rodzinnie. Wielu jednak decyduje się na szybki "wypad świąteczny" w góry, nad morze, aby odpocząć od gwaru, spotkań, obfitego jedzenia. Jeden z naszych klientów wybrał się na taką weekendową wycieczkę, a przed wyjazdem zaopatrzył się w prawdopodobnie najlepszy antyradar: Valentine One. Ale po co na wycieczkę zabierać antyradary?

Po pierwsze antyradar jest niezwykle przydatny na naszych polskich drogach, które jak wiadomo pokryte są gęstą siecią fotoradarów. Po drugie Święta i weekendy to czas, kiedy rzadkością na drogach są mobile z CB radiami. To powoduje, że nie będziemy mieli sojusznika, który ostrzeże nas przed fotoradarem lub miśkami. Ale wróćmy do naszej relacji z trasy, która rozpoczęła się w Poznaniu, a miejscem docelowym było Mielno:

Poznań – Oborniki Wlkp. – Chodzież – Piła – Szczecinek – Koszalin – Mielno.

Na odcinku Poznań – Piła spokojnie, puszki nie przeszkadzały i zero suszarek. Ciekawiej było na odcinku Piła – Koszalin. ZNACZNIE ciekawiej. Pierwsza rozmowa z Valentyną miała miejsce na wjeździe do Szczecinka, lekki podjazd pod górę i V1 już zaczyna pikać, na szczycie wzniesienia istne szaleństwo. Ale z tej odległości nie widać niebezpieczeństwa. Dopiero podjeżdżając bliżej okazuje się, że mieliśmy jakieś 400 metrów do fotoradaru. Maszt nie jest żółty, lecz szaro-bury, idealnie wtapia się w otoczenie. A to niespodzianka. Ale nic to, jedziemy dalej.
Miejscowość Przydargiń, Valentine One daje znać, że coś przed nami sieje. I oto naszym oczom ukazał się żółty fotograf, tym razem pstrykający w tył pojazdu. Nie czekaliśmy zbyt długo na kolejny sygnał V1, bo już w następnej miejscowości Kłanino antyradar wyłapał kolejnego fotografa. O dziwo w drodze powrotnej Valentyna uprzedziła o jego obecności ze sporej odległości i ‘przez budynek’, nie mając kontaktu ‘wzrokowego’ z ustrojstwem. REWELKA!
Kontynuując jazdę docieramy do Grzybnicy. I tu ponownie fotoradar i to jaki: stara, szara pucha Zurada, strzela w tył. A V1 szaleje. Ale to oczywiście nie koniec, bo już w Manowie na wyjeździe, kolejna szara i aktywna pucha. Irytująca jazda to mało powiedziane. Docieramy do Koszalina. W Koszalinie z racji czułości antyradaru pojawia się sporo sygnałów, głównie z galerii handlowych, stacji benzynowych i firm, gdzie zainstalowano różne czujniki. Ale wśród tych sygnałów wyodrębniają się fotoradarowe. I tak już na wjeździe pierwszy strzał, drugi w centrum miasta, trzeci na wylocie, przy Castoramie nieopodal Politechniki. Za Koszalinem do Mielna już spokojnie, ale zakorkowana droga nie pozwala na swobodną jazdę.

Ustawienia antyradaru Valentine One: dedykowane na Europę (EU), standardowe (prosto z pudełka), ze zwiększoną czułością (duże U). Montaż przyssawkami na przedniej szybie obok lusterka wstecznego. Prędkość jazdy oscylowała w okolicach 100-120km/h, jazda na tempomacie przez większość czasu.

Dlaczego warto wybrać Valentynę?

  • działa doskonale niezależnie od innych użytkowników drogi (patrz CB radia, Yanosik);
  • działa niezależnie od warunków panujących na drodze (dzień, noc, deszcz, śnieg, mgła);
  • działa tak samo w miastach (i to przez budynki), jak i na trasie;
  • kompaktowa i dyskretna konstrukcja nie przeszkadza podczas jazdy (a na światłach stała drogówka obok nas, mimo że nam się przyglądali, sprzętu nie zauważyli smiley)
  • jazda z V1 jest bezpieczna (mniej stresu o mandat), płynna (nie wachlujemy ciągle biegami), ekonomiczna (oszczędzamy paliwo, poza tym jesteśmy mniej zmęczeni)
  • bardzo duża czułość pozwala na wykrycie siejących fotografów z odległości nawet kilometra (!)

Wady V1?

  • technicznych brak;
  • aby wykorzystać w pełni możliwości sprzętu trzeba poświęcić dwa dni na zrozumienie komunikatów urządzenia (1-wszy dzień na przyzwyczajenie się do obecności antyradaru na pokładzie, 2-gi dzień na naukę jazdy z antyradarem = zmiana stylu jazdy na LEPSZE smiley)

Podsumowując, Valentine One to prawdziwa perełka, w którą powinien zaopatrzyć się każdy jeżdżący w długie trasy i jeżdżący często, przez co narażony na większe prawdopodobieństwo ‘ustrzelenia’. Kto raz spróbuje, nie będzie chciał wrócić do poprzedniego status quo. Wykrywa niebezpieczeństwo z dużej odległości, w trudnych warunkach pogodowych i nocą oraz przez przeszkody terenowe i budynki(!). Dyskretny, skuteczny, rewelacyjny! POLECAM!

Valentyna sprawdza się w trasie

A my dziękujemy za relację, ciekawe sptostrzeżenia i opinie. Również polecamy 'Valentynę' i zapraszamy po antyradary (i nie tylko) do sklepu motoryzacyjnego Hadron w Warszawie oraz na strony naszego eSklepu auto-moto!

Wasze Komentarze

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

W celu zapewnienia optymalnego funkcjonowania witryny, strona używa plików Cookies OK Czytaj więcej